„Myśl jak trzmiel…”- Jak to możliwe, że trzmiele latają wbrew zasadom aerodynamiki

Czym byłaby moja determinacja gdybym nie obejrzała wyjątkowego Jean-Claude Van Damme w filmie Krwawy Sport? Okazuję on wyjątkowy spokój, opanowanie, skupienie, wiarę w swoje możliwości i mądrość. W sporcie to cenne cechy aby wytrwać i piąć się na kolejne szczeble. Film został oparty na opowieściach Franka W. Duksa o własnej karierze w sportach walki. Ale mam dla Was coś jeszcze ciekawszego a mianowicie wyjątkowy fragment z książki Triatlon. Biblia treningu Joe Friel. Więcej słów nie potrzeba. Zapraszam do przeczytania fragmentu tej książki.

„Krąży plotka, że kilka lat temu naukowcy z NASA zainteresowali się trzmielami. Badacze mieli otóż dojść do przekonania, że te małe owady muszą kryć w sobie jakąś tajemnicę lotu, dzięki której można byłoby znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące poruszania się w kosmosie. Bo też – zastanawiali się naukowcy – jakim cudem tak małe skrzydełka wykazują nośność wystarczającą do uniesienia stosunkowo dużego, włochatego tułowia? I jakim sposobem zaokrąglony odwłok trzmiela, lecący w pozycji naruszającej tak wiele zasad aerodynamiki, tak sprawnie przemierza przestrzeń? Od pracowitego owada rzeczywiście wiele można byłoby się nauczyć.

Więc naukowcy zabrali się za badanie trzmieli, by odkryć sekrety ich lotu. Jak to naukowcy – formułowali hipotezy na temat trzmieli, analizowali je, badali, rozpatrywali, mierzyli, filmowali, obserwowali, porównywali, opisywali parametry, rozważali i prowadzili spory. Po tygodniach badań doszli do jednego wniosku: trzmiele latać nie mogą.

Na szczęście trzmielom nikt o tym nie powiedział. W rezultacie nieświadome owady nadal sądzą, że latanie jest najbardziej oczywistą czynnością pod słońcem, nie przejmując się tym, co najtęższe głowy w świecie naukowców uznają za pewnik.

I otóż właśnie od trzmieli możemy wiele się nauczyć. Najważniejszym elementem układanki o nazwie „sport wielodyscyplinowy” jest wiara w siebie, wiara we własne możliwości zwycięstwa. Henry Ford, producent samochodów, mawiał: „Jeśli uważasz, że możesz coś zrobić, to najpewniej masz rację; jeśli uważasz, że nie możesz – to najpewniej też masz rację.” Trzmiele uważają, że potrafią latać. W ich maleńkich główkach nigdy nawet nie pojawia się myśl, że mogłoby im się to nie udać. Po prostu latają i już.

Przyjrzyjmy się teraz koniom wyścigowym. Byłeś kiedyś na Kentucky lub na innych wielkich wyścigach konnych? Otóż pod względem fizjologii koń sportowiec jest bardzo podobny do człowieka sportowca, a treningi koni wyścigowych odbywają się na bardzo podobnej zasadzie co treningi biegaczy. Trenerzy koni wyścigowych zdają sobie sprawę z tego, że mają do wytrenowania bardzo cenne, starannie hodowane zwierzę. Stosują zatem sprawdzone naukowo metody dla zapewnienia właścicielowi jak największego zwrotu z inwestycji. Używają pulsometrów, cyklicznych i wytrzymałościowych modeli treningu, planów periodyzacji oraz diet opracowanych w celu maksymalizacji wyników.

Jednak z psychologicznego punktu widzenia konie wyścigowe różnią się znacząco od sportowców trenujących dyscypliny łączone. Bo też konie nie kwestionują zasad, według których opracowane są ich treningi. Gdy przychodzi pora ćwiczeń zaplanowanych przez trenera, zwierzęta wykonują te ćwiczenia i nie zastanawiają się przy tym, czy to aby nie za mało. Nie wyjdą ze stajni o świcie po to, żeby przebiec kilka dodatkowych, zupełnie niepotrzebnych kilometrów, ot tak „na wszelki wypadek”. Gdy im się nie powiedzie w wyścigu, nie załamią się ani nie zaczną się zamartwiać. Niezależnie od wyniku biegu życie w stajni toczy się normalnym torem.

W dniu Derby konie wyścigowe nie denerwują się tak jak ludzie. Wiedzą wprawdzie, co je czeka, ale nie wpędzają się w dodatkowy stres, porównując się z innymi końmi („Patrz, jakie tamten ogier ma pęciny!”). Natomiast ich życie codzienne podporządkowane jest jednemu celowi – dobiec szybciej. O ile koń jest silny fizycznie, a jego trener inteligentny – ten cel zostanie osiągnięty.

Sportowiec zdecydowany odnieść sukces w sporcie wielodyscyplinowym musi przede wszystkim uwierzyć w siebie – jak trzmiel. Bez tej wiary – cała nauka świata nic nie da. Dodatkowo, jeśli ta książka ma ci w czymś pomóc, musisz w sposób celowy – jak koń wyścigowy – zaufać swojemu programowi treningu. Ciągłe powątpiewanie i nieustanne zmiany kierunku treningu po każdych zawodach to niezawodny sposób na porażkę. Myśl jak trzmiel, trenuj jak koń.”

fragment z: Triatlon. Biblia treningu Joe Friel

 

Pozdrawiam

Kasia.

 

#simplybykatee

Dodaj komentarz